[Aldor]
- [głos 1] No dobra Borówa, ty i Komar wykończycie myślę tamtego o tam, ja się zajmę tym co tutaj nam leży.
Szykujesz się do zareagowania. Czujesz się słaby, nóż trafił w okolice serca, ale wydaje ci się że na jeden zryw ciąglę cie stać.
- [głos 1] A więc, zwyczajowo, jak to szefu uczył. Najpierw upewniamy się czy delikwent faktycznie nie żyje...
ŁUP! Otrzymałeś potężny cios pałką w łeb i tego co dalej "szefu uczył" okazji wysłuchać już nie miałeś...
[Rothaarig]
Odwracasz się i widzisz w sporej odległości od ciebie wiejącego wędrowca. W czasie gdy jednak próbowałeś iść w jego stronę szczęśliwie wystrzelona przez jednego ze zbirów łuczników strzała przeszywa cię na wylot, po czym padasz na ziemię, wszystko staje się nagle spowolnione i czarne, a wreszcie obraz znika w ogóle...
[Pejokles]
Zanim udało ci się założyć ten opatrunek dobiegł do ciebie szef. Stosunek sił w którym byłeś ty zmęczony i ranny, a on tylko zmęczony, w dodatku radzący sobie w trakcie walki z przeważającą ilością przeciwników, mógł doprowadzić tylko do jednego wyniku. Szef lekko zaatakował cię pałką, wybronił twój kontratak, po czym z pełną siłą wbił ci sztylet między żebra. Rana jest śmiertelna i szybko tracisz przytomność.
[Verondus]
Gdy tylko szef skończył z Pejoklesem podszedł do ciebie, dobrze spojrzał, uśmiechnął się i powiedział:
- [głos 5] Heh. Powinniście podróżniku być ostrożniejsi. Na tych drogach czają się bandyty!
Zaraz po tym przyjrzał się dobrze ze wszystkich stron swojemu sztyletowi, ponownie uśmiechnął, i szybkim ruchem wbił ci w serce. Umierasz...
...zimno...
...półmrok...
...kamień pod plecami...
...zapach dobrego jedzenia...
...zaraz, coś tu nie gra?
[Aldor, Verondus, Rothaarig, Pejokles, Ash'kar]
Budzicie się wszyscy w znajomym dziwnym okrągłym pomieszczeniu z świetlnymi kulami na słupach, liniami na ziemi, okrągłym zastawionym stołem na środku i brakiem wyjścia. Zaraz zauważacie że żaden z was nie jest ranny, a wasze ekwipunki są dokładnie w takim samym stanie jak tuż przed wejściem w portal, zupełnie jakby ten epizod w lesie w ogóle się nie wydarzył.
Co robicie?
|