Również siadam do stołu i zapalam fajkę, raz po raz zaciągając się podczas mówienia:
Posłuchajcie. Słyszałem kilka razy o podobnych przypadkach. Zdarzało się nie raz, że jacyś wielmoże nie mogący liczyć na swoich konstabli, lub inni znaczni ludzie, hmm... powiedzmy - zapraszali do siebie przypadkowych podróżników, poszukiwaczy przygód i zlecali różne, często trudne zadania. Możliwe że nam również się to przytrafiło. Sądząc po tym, w jaki sposób mamy wezwać owego tajemniczego "asystenta", nam trafił się prawdopodobnie jakiś mag. Z takimi, jak zapewne sami wiecie, ciężko rozmawiać, a jeszcze ciężej walczyć. Dlatego myślę, że powinniśmy się przygotować na wszystko. Jeśli mam rację i jakiś potężny mag lub ktoś inny postawi nam ultimatum - może być groźnie. Oczywiście, jeśli zadanie nie będzie polegało na mordowaniu, czy robieniu innych rzeczy będących wbrew sumieniu porządnego człowieka - dlaczego nie. Nie wiem jak wy, ale ja nie widze przeszkód. Jednak jeśli będzie inaczej - odmówie, liczę, że mam do czynienia z ludźmi uczciwymi, którzy także do czynienia zła nająć się nie dadzą. Dlatego w takim przypadku, proponuję zwodzić niedoszłego zleceniodawcę, tak długo, jak tylko się da. A kiedy dojdzie do walki, stańmy plecami do siebie. Mamy łucznika, dwóch wojowników i jedną niewiadomą. Łucznik niechaj stanie po środku, a ja i Verondus po bokach. Jeśli ten czwarty również potrafi walczyć wręcz będziemy mieli dobrą formację. Poza tym nie powinniśmy godzić się na rozbrojenie, jeśli tego od nas zarządają. To najgorsze co moglibyśmy zrobić.
_________________ Karta postaci
|