Karczmarz zgarnia rzucone pieniądze.
Pejokles << Karczmarz mówi do ciebie:
Co, wymieniłem najpewniejsze w miarę uczciwe zajęcia w Redvionie i jeszcze mało? <Patrzy na sakiewkę i scisza głos> Nie chcę mieć kłopotów ze strażą, ale nie tylko ta strona barykady mnie martwi. Ale mogę powtórzyć pewne plotki - podobno w mieście działa, mówią że całkiem całkiem silna, gildia złodziei, o której powiada się, że wygląda na to iż może ona mieć oczy i uszy wszędzie, mam nadzieję że się rozumiemy. Sądzę, że gdyby te plotki miały jakieś oparcie w rzeczywistości, to moglibyście do niej dotrzeć. Tylko że owe "dotarcie" może mieć formę zostania potencjalnymi członkami, najemnikami, lub po prostu jakiś wyższy rangą złodziej będzie chciał się z wami przywitać zanim was pośle do doków... związanych, dociążonych i za linię wybrzeża. Ta gildia, jeśli istnieje, to jest niebezpieczna sprawa i lepiej nie przyznawać się że się wie o niej czegokolwiek konkretnego. Nic więcej nie mogę wam pomóc.
Tymczasem reszta drużyny poszła do wynajętych pokoi i poszła spać - poza oczywiście Reynoldem, który wyruszył na samodzielne poszukiwanie bandy terroryzującej dzielnicę portową.
Reynold << Udało ci się wydostać niezauważonym z gospody, a następnie kierując się trochę przeczuciem, trochę wyrobioną orientacją przestrzenną, skutecznie dotarłeś do doków. Na swoje szczęście/nieszczęście dość szybko natrafiasz na bandę czterech nieco podpitych osiłków, będących właśnie w trakcie "melodyjnego" śpiewu i demolowania czyjegoś pustego straganu. Jak na razie cię nie zauważyli - co robisz?
|