Skoro juz tak rozmawiamy to ja dokoncze moja historie:
(skrotowo opowiedzilem tym ktorych znami nie bylo wczesniej to co dotychczas opowiedzialem i dokanczam moja historie)
Nie wiem ile czasu bylem nie przytomny, ale gdy sie obudzilem bylem skuty w lochu, chwile po tym jak sie obudzilem przyszedl ten ktury ja porwal. Uderzyl mnie w twarz i nazwal glupcem: "po co przyjezdzales po ta glupia dziewke, stracisz tylko przez nia zycie jestes glupcem, zreszta i tak niedlugo zginie" potem spojzal sie na mnie jakby wiedzial co chce powiedziec i ciagnal dalej:" list? napisalem to zeby pozbyc sie takich jak ty, naprawde myslales ze przejechal bym taki kawal drogi zeby poslubic jakas glupia dziewke? Dzis pelnia niedlugo polnoc, a 3 najwieksze planety ulozyly sie w jednej lini, zas ona ma moc, ktura niczym niepotrafie wyjasnic. Odprawie dzis rytulal a wszelkie przyrodnicze ewenementy mi pomoga, dzieki czemu zdobede moc jakiej jeszcze nikt nie mial na swiecie. A ty glupcze zginiesz tu." Nastepnie wyszedl smiejac sie. A ja zastanawialem sie czemu oni zawsze opowiadajac co chca zrobic... kompleksy?. W kazdym razie szybko udalo mi sie uwolnic z kajdan, gorzej bylo z wyjsciem z lochow, jednak i to mi sie udalo. Nie wiele myslac wziolem wiszacy na scianie miecz i pobieglem do sali z kturej slyszalem bardzo donosne krzyki. Gdy wpadlem do ogromnej sali, zobaczylem jak jakis okragly przedniot niezwykle rozjasniony wylecial z dolu nad kturym wisiala w klatce ukochana, z dolu co chwile poblyskiwaly iskry wygladalo to jak pieklo jak zywa lawa. On stal na podwyzeniu i odczytywal cos z ksiegi, a kula podleciala do niego. Bylem tak rozjuszony, a on tak zajety ze nawet mnie nie zauwazyl gdy wparowalem do komnaty. Natychmiast pobieglem na niego i zadalem mu, moim zdaniem, smiertelna rane w plecy, on upadl, popatrzyl na mnie i powoli odsuwal sie do tylu, juz mialem zanurzyc miecz w jego ciele kiedy wypowidzial jakies tajemne slowo, a kula poleciala w prost do klatki gdy odwrucilem sie zeby spojzec, on zmienil sie w jastrzebia i powrunal wysoko ponad moja glowe poczym wylecial rozbijajac jeden z przepieknych witrazy w gorze komnaty. Jednak to nie byl koniec, kula cudem przeleciala przez klatke niedotykajac ukochanej , musialem szybko cos zrobic, niewiele myslac, pobieglem po podwyzszeniu i skoczylem na klatke juz mialem dotknac jej dloni gdy kula wrucila i wbila jej sie w plecy, a Ona poprostu zniknela, wygladalo tak jagby kula ja wchlonela, zdolzylem tylko musnac jej reke. Kula opadla na dno klatki. W tym czasie wlecial jastrzab rozbijajac drogi witraz, kula uniosla sie znow w powietrzcie i powoli zaczela leciec w strone jastrzebia i w tym czasie wydal z siebie glos: "hahaha teraz ona i jej moc jest moja". Szybko zlapalem kule, jednak wciaz byla goraca i dlon zaczela mi sie prawie ze topic. Wiedzialem ze jak wypuszcze kule to bedzie to juz koniec, mometalnie wziolem laske i zucilem nia w ptaka, a gdy koniec laski udezyl prosto w niego blysnelo od niej oslepiajace swiatlo tak ze przestalem nawet czuc palacy bol dloni. Laska rozleciala sie w pyl, kula przestala leciec i spadlem na podloge, a jastrzab odlecial zucajac tylko slowa: " To jeszcze nie koniec, to tylko nasze pierwsze spotkanie, jeszcze sie spotkamy i sie z toba policze. Gdy upadlem na ziemie popatrzylem na kule na kturej byly kawalki mojej dloni i powiedzialem do siebie: "gdzie jestes" poczym opadlem na zimie i zaczalem sie skrecac, plakac, kulic. Wylaczylem sie. Doznalem takiego szoku ze niemoglem nic zrobic. Lezalem tak bardzo dlugo, az w koncu doszla do mnie mysl o moim mistrzu. Postanowilem wrucic do niego majac nadzieje ze uwolni ja. Na placu zamku zobaczylem konia, nawet go nie osiodlalem. Wsiadlem na niego i wrucilem do miasta. Jechalem bezprzerwy nawet na chwile sie nie zatrzymalem. Gdy dotarlem do miasta, oddalem dotychczasowego konia za nowego, mialem szczescie ze byl on bardzo dobrej rasy dzieki czemu handlazowi sie to oplacalo. Potem zatrzymalem sie tylko raz aby kon mogl wypoczac. A gdy znow nie mogl jechac dalej, wypuscilem go i poszedlem dalej na piechote. Do miasta ... do swiatyni mistrza mialem juz tylko 4 godziny drogi, wiec nieoplacalo mi sie czekac az kon zregeneruje sily. Gdy w kocnu dotarlem do swiatyni z dazylem tylko krzyknac "MISTRZU" potem zemdlalem. Bylem bardzo wyczerpany i spalem 2 dni. Gdy sie obudzilem pierwsze co zrobilem to rozejzalem sie za kula, nigdzie jej nie bylo. Pobieglem wiec do mojego mistrza, i zaczolem opowiadac... a raczej wykrzykiwac co sie stalo. Przerwal mi i powiedzial ze wie juz wszytko. To co powiedzial potem scielo mnie z nog. Powiedzial ... ze nia ma takiej mocy ktura mogla by ja uwolnic z kuli bo tam sie wlasnie znajduje w kuli ktura jest przenosnikiem mocy ... energi. Niezna tez nikogo kto mogly to zrobic. Jednak polecil mi wyruszyc w podroz po swiecie i szukac sposobu na jej uwolnienie.
Od tego czasu podrozuje, ciagle doskonalac i zdobywalajac nowe umiejetnosci. Przylaczylem sie do tej podruzy poniewaz bardzo przyda mi sie ta nagroda ... ... ... corka Lorda jest niezykle podobna do mojej milosci do Lylu .
|