Warcraft II pol-1 Forum

Warcraft 2 dalej zyje :)
Teraz jest So 19 kwi 2025 4:20

Strefa czasowa: UTC [ DST ]




Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 575 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 20  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 19:19 
W chacie rozmawiam chwileczke z Tethroilem a potem ide spac :

"... ... ..., ale teraz wybacz mi juz bo naprawde padam ze zmeczenia, wygladasz na wartosciowego czlowieka i mam nadzieje ze jutro zapoznamy sie lepiej. Dabranoc"


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 19:40 
Biore spory zapas racji (trwałe to i pożywne), gwiżdże wysokim tonem... Chrum wie o co chodzi - zjawia sie natychmiast. Zawijam racje w płutno (przydadzą się póżniej bardziej niz teraz) i pakuje w juki. Wyjmuję stamtąd "zdobycznego" dziczka i 2 baryłeczki...
-Nie obaźcie sie leźni ludzie, ale ja wole swoje żarełko :) macie tam jaki ogień, co by można troche to mięsiwo trochu opiec?
Jeżeli w chacie mają ruszt z grillem - udaję się tam. Jeżeli nie - pytam, czy moge przyrządzić go na powietrzu nad ogniskiem ;)
-Noooo kompani, nie wolelibyście czegoś smaczniejszego? Mam tu coś wybornego, a potrafie to jeszcze lepiej przyprawić
(prosze o różne zioła, przyprawy i troche tego winka - do przygotowania pieczeni)
-Do popitki mam wedle uznania - piwko i coś specjalnego :twisted: jak ktoś nie ma mocnej głowy radze nie próbować bo można od tego umrzeć hahaha
Przyrządzam dziczka - trwa to około 1,5 godziny, ale za to efekt jest niesamowity ^^ odkrajam każdemu (kto chce) po słusznej porcji, sam łapie resztę i zaczynamy ucztować. Piwko daje grupie - niech sie częstują ile kto chce, z drugiej beczułki nalewam sobie do sporego kufla i popijam zagryzająć dziczyzną...
-No to jak, chce który spróbować krasnoludzkiego specjału? Jak kto sie pochoruje to nie mowcie ze nie ostrzegałem :)

Przy dobrej uczcie w dobrym towarzystwie zapominam o moim usposobieniu ;) bawię się (jak na krasnoluda) dość spokojnie, sypię pikantnymi kawałami jak z rękawa
-Po co krasnoludzkie kobiety golą sobie cipki? Żeby można je od gęby odróżnić ^^ (jakby kto nie wiedział - krasnoludzkie kobiety też mają brody)
-Czemu krasnoludzi chędożą kozy? Bo są ładniejsze od ich żon hahaha
przerywając głośnym bekaniem i pierdzeniem (od czasu do czasu) przy czym gromko się z tego śmieję
Alkoholu było dość mało (5l), więc upić się nie zdążyłem... ale i tak nie mialem kompana do picia... ech ci ludzie, tacy mocni w gadce, a głowy mają słabsze niż krasnoludzkie dzieciaki...
-Jak ktoś ciekaw, moge opowiedzieć wam historię, w której straciłem oko a zyskałem przyjaciela... eee znaczy sie wierzchowca mojego kochanego Chruma :)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 19:46 
Offline
Rushing Peon

Dołączył(a): Pn 26 lip 2004 15:02
Posty: 436
Zwabiony odgłosami rozmowy przychodze po czym biore kawałek miesa oraz zaczynam pic piwo, ktore jest bardzo mocne.
- Grubb no to opowiadaj -.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 20:36 
Nie umiem kleić bajek a i glupot wam opowiadac nie bede... no to sluchajta
Przez jakies 40 lat trudnilem sie chroną transportów Mithrilu z mojej rodzimej kopalni pod górą Magarr.
Ale zacznijmy od początku. Mój ojciec Sukkin Barrinson odziedziczył wielką kuźnię po moim dziadzie Barrinie Gothreksonie... chciał żebym ja objął interes po nim ale ja tam w dupie miałem rzemiosło, niech sie lepiej moi młodsi bracia za to wezmą, ja dziedziczyłem geny po moim pradziadzie - Gothreku Gurnissonie... słyszał kto kiedy o nim? Słynny pogromca gigantów, a i smoki nie byly dla niego wyzwaniem!! Często opowiadał mi historie z młodości i postanowiłem pójść w jego ślady. Gdy dorosłem, dostałem od niego jego topór bojowy (wskazuję na mą broń) ma więcej lat niż wy wszyscy razem wzięci, a ciągle wygląda jak nowa... moze ma jakąś magiczną moc, ale ja tam sie nie znam...
Zaciągnąłem się do kompanii transportowej pewnego znanego kupca, po 10 latach troche już mi sie zaczelo nudzicm chociaz awansowalem na dowódce eskorty - nie tak sobie wyobrażałem przygody, ale nie mialem na tyle złota, zeby wyruszyć w poszukiwaniu... bylem też zbyt slabo doświadczony w boju.
Pewnego dnia dostaliśmy zlecenie przeprawienia się przez terytoria orków, to twierdzy NomGarmak z transportem broni i mithrilowych zbroi dla wysokich oficerów - ładunek wyjątkowo cenny, dlatego zostal nam wlasnie powierzony. Moi podwładni - banda kretynów - chcieli zagarnąć to i zwiać... musiałem jednego ubić dla przykładu - pomogło :)
Gdy przechodziliśmy wąwozem (jedyna droga, którą dało się przeprawić wozami) przodem puściliśmy na zwiad gnoma - zapewnił nas ze wszystko wygląda dobrze, żadnych nawet śladów orkowej obecności. Ruszyliśmy szybko, żeby nie ryzykować zasadzki, nie udało się ;( w połowie drogi zostaliśmy odcięci z tyłu - orkowie zrzucili nam kamienną lawinę, zabijając tylną straż, a od przodu, w wąskim gardle, pokazał się spory oddział, dowodzony przez ogromnego osobnika o czerwonych ślepiach. Gnom i kilku moich pobiegło w ich strone - okazalo sie, że to zdrajcy, ale zaraz potem zostali zarżnięci - widać orkowie nie lubią wspólników. W ten oto sposób liczebnie nas przewyższali, ale męstwa nam nie brakowało. Rzuciliśmy się do walki - moi krasnoludowie walczyli tak, jak jeszcze nigdy dotąd... elita mojej kompanii... ale nie dawaliśmy im rady - na jednego krasnoluda przypadało 4 orków, na szczescie mało doświadczonych - widać nas nie docenili. Gdy wyrąbaliśmy ich połowę, ich wódz chyba zwątpił w przewagę bo sam ruszył do walki. Ogromny bydlak w zbroi z bardzo twardej skóry wzmacnianej obficie mithrilem (wszędzie poznam to lśnienie) - teraz już wiedziałem gdzie ginęły nasze transporty. Rzuciłem się na niego z moim toporem, ale zanim do niego dopadłem straciłem 2 wojów... okazał się większy niż sądziłem :x Przewyższał mnie siłą i umiejętnościami, ale nie głupotą ;) zrobiłem coś tak głupiego, ze widać się tego nie spodziewał - gdy zamachnął się korbaczem rzuciłem mu się pod nogi i przeturlałem między nimi - chciałem zaciąć go od dołu, ale zanim to zrobiłem on potknął się o mnie i jedno z ostrz topora wcięło mu sie prosto w zad - w samo oko cyklopa hahaha pewnie długo zdychał... byłoby zabawnie, gdyby nie to, ze przy upadku jego korbacz nabrał impetu i walnął mnie prosto w lewe oko - straciłem przytomność
Gdy się obudziłem byliśmy już na miejscu. Z mojej 30-osobowej kompanii zostało 5 najdzielniejszych. Orkowie po śmierci dowódcy poprostu sie wystaszyli. Oko niestety poszło na straty, miałem też złamane kilka żeber - dostało mi sie od olbrzyma nieźle.
W nagrodę za męstwo dostałem tego właśnie zamorskiego zwierza. Monstrum od razu mnie pokochało - w przeciwieństwie do koniuchów, bo oni z ulga mi bydlaka oddawali. Silny niczym tur a wierny jak pies. Nie daje sie dosiąść nikomu - mądra bestyjka, niejeden wylądował u cyrulika po uderzeniu ogonem - a Chrumcio chciał ich tylko nastraszyć, nie lubi zabijać :) Porzuciłem wtedy to zajęcie i zająłem się ubijaniem różnorakich demonów - było to łatwiejsze dzieki mojej odporności na magie... ale to już inna historia :)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 21:43 
Biore kawalek miesa, odrywajac sie od swojego zajecia. Noze chowam do spodni.
"Demonow mowisz, nie wygladasz mi na wojownika ktory by z demonami walczyl..."


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 22:02 
Skoro juz tak rozmawiamy to ja dokoncze moja historie:

(skrotowo opowiedzilem tym ktorych znami nie bylo wczesniej to co dotychczas opowiedzialem i dokanczam moja historie)

Nie wiem ile czasu bylem nie przytomny, ale gdy sie obudzilem bylem skuty w lochu, chwile po tym jak sie obudzilem przyszedl ten ktury ja porwal. Uderzyl mnie w twarz i nazwal glupcem: "po co przyjezdzales po ta glupia dziewke, stracisz tylko przez nia zycie jestes glupcem, zreszta i tak niedlugo zginie" potem spojzal sie na mnie jakby wiedzial co chce powiedziec i ciagnal dalej:" list? napisalem to zeby pozbyc sie takich jak ty, naprawde myslales ze przejechal bym taki kawal drogi zeby poslubic jakas glupia dziewke? Dzis pelnia niedlugo polnoc, a 3 najwieksze planety ulozyly sie w jednej lini, zas ona ma moc, ktura niczym niepotrafie wyjasnic. Odprawie dzis rytulal a wszelkie przyrodnicze ewenementy mi pomoga, dzieki czemu zdobede moc jakiej jeszcze nikt nie mial na swiecie. A ty glupcze zginiesz tu." Nastepnie wyszedl smiejac sie. A ja zastanawialem sie czemu oni zawsze opowiadajac co chca zrobic... kompleksy?. W kazdym razie szybko udalo mi sie uwolnic z kajdan, gorzej bylo z wyjsciem z lochow, jednak i to mi sie udalo. Nie wiele myslac wziolem wiszacy na scianie miecz i pobieglem do sali z kturej slyszalem bardzo donosne krzyki. Gdy wpadlem do ogromnej sali, zobaczylem jak jakis okragly przedniot niezwykle rozjasniony wylecial z dolu nad kturym wisiala w klatce ukochana, z dolu co chwile poblyskiwaly iskry wygladalo to jak pieklo jak zywa lawa. On stal na podwyzeniu i odczytywal cos z ksiegi, a kula podleciala do niego. Bylem tak rozjuszony, a on tak zajety ze nawet mnie nie zauwazyl gdy wparowalem do komnaty. Natychmiast pobieglem na niego i zadalem mu, moim zdaniem, smiertelna rane w plecy, on upadl, popatrzyl na mnie i powoli odsuwal sie do tylu, juz mialem zanurzyc miecz w jego ciele kiedy wypowidzial jakies tajemne slowo, a kula poleciala w prost do klatki gdy odwrucilem sie zeby spojzec, on zmienil sie w jastrzebia i powrunal wysoko ponad moja glowe poczym wylecial rozbijajac jeden z przepieknych witrazy w gorze komnaty. Jednak to nie byl koniec, kula cudem przeleciala przez klatke niedotykajac ukochanej , musialem szybko cos zrobic, niewiele myslac, pobieglem po podwyzszeniu i skoczylem na klatke juz mialem dotknac jej dloni gdy kula wrucila i wbila jej sie w plecy, a Ona poprostu zniknela, wygladalo tak jagby kula ja wchlonela, zdolzylem tylko musnac jej reke. Kula opadla na dno klatki. W tym czasie wlecial jastrzab rozbijajac drogi witraz, kula uniosla sie znow w powietrzcie i powoli zaczela leciec w strone jastrzebia i w tym czasie wydal z siebie glos: "hahaha teraz ona i jej moc jest moja". Szybko zlapalem kule, jednak wciaz byla goraca i dlon zaczela mi sie prawie ze topic. Wiedzialem ze jak wypuszcze kule to bedzie to juz koniec, mometalnie wziolem laske i zucilem nia w ptaka, a gdy koniec laski udezyl prosto w niego blysnelo od niej oslepiajace swiatlo tak ze przestalem nawet czuc palacy bol dloni. Laska rozleciala sie w pyl, kula przestala leciec i spadlem na podloge, a jastrzab odlecial zucajac tylko slowa: " To jeszcze nie koniec, to tylko nasze pierwsze spotkanie, jeszcze sie spotkamy i sie z toba policze. Gdy upadlem na ziemie popatrzylem na kule na kturej byly kawalki mojej dloni i powiedzialem do siebie: "gdzie jestes" poczym opadlem na zimie i zaczalem sie skrecac, plakac, kulic. Wylaczylem sie. Doznalem takiego szoku ze niemoglem nic zrobic. Lezalem tak bardzo dlugo, az w koncu doszla do mnie mysl o moim mistrzu. Postanowilem wrucic do niego majac nadzieje ze uwolni ja. Na placu zamku zobaczylem konia, nawet go nie osiodlalem. Wsiadlem na niego i wrucilem do miasta. Jechalem bezprzerwy nawet na chwile sie nie zatrzymalem. Gdy dotarlem do miasta, oddalem dotychczasowego konia za nowego, mialem szczescie ze byl on bardzo dobrej rasy dzieki czemu handlazowi sie to oplacalo. Potem zatrzymalem sie tylko raz aby kon mogl wypoczac. A gdy znow nie mogl jechac dalej, wypuscilem go i poszedlem dalej na piechote. Do miasta ... do swiatyni mistrza mialem juz tylko 4 godziny drogi, wiec nieoplacalo mi sie czekac az kon zregeneruje sily. Gdy w kocnu dotarlem do swiatyni z dazylem tylko krzyknac "MISTRZU" potem zemdlalem. Bylem bardzo wyczerpany i spalem 2 dni. Gdy sie obudzilem pierwsze co zrobilem to rozejzalem sie za kula, nigdzie jej nie bylo. Pobieglem wiec do mojego mistrza, i zaczolem opowiadac... a raczej wykrzykiwac co sie stalo. Przerwal mi i powiedzial ze wie juz wszytko. To co powiedzial potem scielo mnie z nog. Powiedzial ... ze nia ma takiej mocy ktura mogla by ja uwolnic z kuli bo tam sie wlasnie znajduje w kuli ktura jest przenosnikiem mocy ... energi. Niezna tez nikogo kto mogly to zrobic. Jednak polecil mi wyruszyc w podroz po swiecie i szukac sposobu na jej uwolnienie.
Od tego czasu podrozuje, ciagle doskonalac i zdobywalajac nowe umiejetnosci. Przylaczylem sie do tej podruzy poniewaz bardzo przyda mi sie ta nagroda ... ... ... corka Lorda jest niezykle podobna do mojej milosci do Lylu .


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 22:12 
-potwory, bestie, demony - co za różnica - wszystkie paskudne i nieźle za nie płacą... a jak je zwą to mnie juz żadna różnica! o tym waszym zakonie też mowili ze to demony - sam wiec widzisz, żadna różnica ha!


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz 10 mar 2005 23:46 
Offline
Peon Slayer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz 01 lip 2004 16:05
Posty: 538
Lokalizacja: Zielona Góra
[Night - 1 PD za opowiesc. Troche malo skladna wiec kiepsko mi sie czytalo:P. Z reszta troche juz za swoje opowiadanko dostales. Grubb - 3 PD za opowiesc:] Podobalo mi sie ^^ No i pasowalo do Twojej postaci. nawet sposobem mowienia]

Milo Wam sie gawedzi, ale robi sie pozno. Powoli zaczynaja dzialac zmeczenie i alkohol. Mimo to jeszcze dacie rade na upartego posiedziec.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt 11 mar 2005 0:11 
[Bawiąc się monetą]

"Znowu robimy sobie wieczór opowiadania życiowych historii? A zresztą, w sumie to w połączeniu z tym ogniskiem i pieczystem jest to nawet niezły pomysł."

[moneta znika - to znów była moja ulubiona iluzja. Zamiast tego ze wskazującego palca zaczyna mi wolno się unosić strużka jasnego dymu]

"Ostatnim razem powiedziałem wam że również przed spotkaniem z kopniętym magiem Vorgelem parokrotnie zdarzało mi się tracić praktycznie całą swoją moc - za pierwszym razem straciłem również większość swojego zdrowia i siły. Do teraz tak mi pozostało - a trzeba wam wiedzieć że w młodości (zanim ojciec mnie posłał do szkoły magii) całkiem sporo pracowałem fizycznie i miałem pewną krzepę."

[Przerywam na chwilę]

"Któż nie chciałby żyć wiecznie? A zwłaszcza z ludzi młodych, wciąż pełnych energii i nie zmęczonych życiem? Choć w zasadzie to ja taki młody już nie jestem (o wiele starszy niż na to wyglądam), a ciągle sporo bym dał za legendarną miksturę nieśmiertelności i wiecznej młodości. Niestety, tak nieśmiertelność, jak i wieczna młodość dostęne są tylko dla tych którzy mają dość mocy aby po nie sięgnąć - a jest to moc niewyobrażalna, gdyż o udokumentowanym przypadku udanego wyprodukowania odpowiedniej mikstury jeszcze nie słyszałem. Nie liczę oczywiście tak zwanej 'nieśmiertelności' jaką wątpliwie cieszą się nieumarli - w końcu raczej niewielu osobom wydaje się ona pociągająca"

[wzdycham, poczym kontynuuję swoją opowieść, bogato ją przy tym ilustrując obrazami tworzonymi dymem unoszącym się z mojego wskazującego palca]

"Rzecz się działa w dwa lata po tym jak dostałem się do szkoły magii. Młody i naiwny uczyłem się alchemii w nadziei że w przyszłości będę mógł opracowywać własne eliksiry - a miałem swego czasu sporo pomysłów na to co chciałbym wyprodukować. Na pierwszym miejscu oczywiście stała wspomniana przeze mnie wcześniej mikstura - w końcu za nią stała sława i pieniądze, a od biedy to nawet własny użytek w przyszłości. Jednak nawet wtedy uznawałem to już za mrzonki. Pewnego jednak razu podsłuchałem rozmowę dwóch starszych alchemików, z których jeden twierdził że odkrył sposób na wyprodukowanie tego legendarnego wywaru. Był jednak pewien haczyk - jego warsztat został napadnięty, a przepis skradziony. Po małym śledztwie które przeprowadziłem okazało się że do warsztatu tego gościa w istocie ktoś się włamał. W dodatku była to wyraźnie robota na zlecenie gildii złodziei. Zamiast jednak mnie zniechęcić, tym bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu że stary mówił prawdę i zacząłem robić wszelkie kroki aby poznać treść tego przepisu."

[uśmiecham się do wspomnień]

"Nie było łatwo, oj nie było. Sporo razy musiałem kusić los walcząc z jakimiś złodziejami, a z innymi się układając. Zdarzało się że działałem wbrew prawu. Strasznie dużo jednak było czystego i mało ciekawego kombinatorstwa, więc aby was nie zanudzić powiem tylko tyle - udało mi się w końcu zdobyć właściwy pergamin"

"Ostatecznie zabrałem się więc za warzenie tej mikstury idealnie zgodnie z ciężko zdobytą recepturą. Zdobycie odpowiednich składników również zabrało mi sporo czasu - zwłaszcza że biorąc pod uwagę mój nieciekawy stan finansowy musiałem sobie większą część z nich 'pożyczyć'. A były wśród nich takie rzadko spotykane składniki jak pyłek kwiatów khrey z dalekich krajów na wschodzie, pióra owada, czy ziele aqualas, rosnące tylko w kilku jeziorach na terenach elfów. Ba - w przepisie znalazło się nawet coś tak niespotykanego jak oko smoka! To jak zdobywałem każdą indegrencję mogłoby stanowić sporą historię z osobna - na razie jednak musicie się zadowolić stwierdzeniem że udało mi się zdobyć wszystkie, nawet najbardziej niedostępne z nich. Wszystko po kolei znalazło się w odpowiednich proporcjach w kotle - następnie miałem wziąć mały garnuszek powstałego wywaru i wydestylować z niego małą flaszkę płynu, w którym miała być zawarta praktycznie czysta moc magiczna składników. Pozostało tylko odmówić inkantację i mikstura nieśmietelności i wiecznej młodości gotowa."

"Więc odmówiłem ją. Ostatnie co pamiętam z tamtej chwili to błysk i potężny huk. W tym momencie straciłem przytomność - obudziłem się wyjątkowo osłabiony i zdezorientowany w lecznicy. Okazało się że cudem przeżyłem potężną eksplozję o podłożu magicznym która miała miejsce w tamtej komnacie (została ona zresztą praktycznie doszczętnie zniszczona). Całe szczęście nie byli w stanie ustalić dokładnej przyczyny wybuchu i mojego w nim udziału, bo pewnie do dzisiaj bym im się nie wypłacił za poczynione szkody. Co jednak udało mi się samemu ustalić: wyjątkowo nieostrożnie postąpiłem przy recytowaniu inkantacji - słowa mocy doleciały do wielkiego kotła i spowodowały uaktywnienie się potężnych włożonych tam razem ze składnikami pokładów magii. To doprowadziło do wybuchu. Miałem jednak na tyle szczęścia że sam kocioł wytrzymał i ukierunkował większą część energii do góry. Poza tym fala uderzeniowa przewróciła jeden ze stołów, który w ten sposób częściowo mnie ochronił. Kiedy jednak znaleziono mnie komnata groziła zawaleniem, a moje ciało było wyjątkowo zmasakrowane - tyle tylko że jeszcze ledwie, bo ledwie, ale żyłem (oczywiście w takich warunkach fiolka z miksturą nie miała prawa przetrwać - choć z perspektywy czasu wątpie żeby to było naprawde miksturą nieśmiertelności i wiecznej młodości). Co gorsza, nagłe wyzwolenie takiej energii zadziałało negatywnie na mnie samego i straciłem prawie całą swoją moc - została mi tylko, jak już pewnie zgadliście, moja sztuczka z monetą. Najlepsi medycy szkoły byli w stanie doprowadzić mnie fizycznie do stanu używalności (ale niczego niestety więcej) i tak mi pozostało do dziś. A moc? Cóż, ciężką pracą odzyskałem ją - aby ponownie stracić przy innej okazji."

[cały pozostały jeszcze dym się rozpływa - on również był iluzją]

"Ale to już inna historia"

[ponownie zaczynam bawić się monetą]


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt 11 mar 2005 8:36 
[w myślach]
Hmmm... ciekawa ta sztuczka... ciekawe ile jeszcze potrafi... to sie moze na coś przydać :twisted: trzeba bedzie z tym magiem pogadać
[przysiadam sie bliżej niego]
-Mości Magu, mam tu pare miksturek i ten kozik z dziurkami (zabrane Vaiowi), możesz mi, jeśli łaska, powiedziec co która robi? Nie wiem czy mi sie przydadzą, bo te dwie śmierdzą straszliwie, tamte już lepiej, a ten sztylecik jakiś taki dziwny... do krojenia mięsiwa sie nie dadaje, a w walce mi też sie nie przyda - wole moj toporek ;) a właśnie - umiesz stwierdzic czy ma on jakies specjalne właściwości? Dziadunio nic mi o tym nie powiedzial, moze chciał żebym sam to odkrył, ale niejeden raz smocza krew sie po nim polala wiec taki zwyczajny to on chyba nie jest...
[pokazuje mu to wszystko]
-Widze ze dobrze ci wychodza kuglarskie sztuczki, moze bys mi kiedy pomógł przy kartach :D możemy sporo zarobić, a ty nic nie ryzykujesz...


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt 11 mar 2005 20:51 
[Krasnolud nie wygląda na przesadnie inteligentnego i ugładzonego, ale zdecydowanie ma krzepę - dobre relacje z nim mogą być dość przydatne. Oglądam więc pokazywane przez niego przedmioty i objaśniam na ile potrafię]

"To dobra, może najpierw mikstury: od razu mogę powiedzieć że te dwie to są mikstury lecznicze - mam identyczne. A te dwie pozostałe... hmm..." [dokładnie oglądam fiolki i staram się skorzystać z mojej wiedzy o alchemii aby zidentyfikować te mikstury] "te dwie... No ładnie - już wiem co to jest. Trucizny - ta tutaj to wyjątkowo mocna trucizna śmierci, a ta paraliżu." [myślę sobie - "Tylko po co tamten, jak mu tam ... hmm... truposz właściwie to nosił skoro i tak nie pamiętam aby kiedykolwiek tego używał? Chyba że szykował coś na nas..."]

"Sztylet z kolei wygląda na niczego sobie - nawet nie pamiętam kiedy gość od którego go wziąłeś go zdobył, bo zdecydowanie go nie miał gdy się pierwszy raz potkaliśmy. Hmm... ale co to?" [pokazuję rowki na sztylecie] "małe, prawie niezauważalne rowki... Tak, teraz wszystko jasne - ten sztylet nie służy do krojenia ubitej już zwierzyny, ale właśnie do jak najszybszego ubijania jej - a to przy użyciu trucizny. Pewnie właśnie po to były tamte dwie fiolki - aby napełniać ten właśnie sztylet. Myślę że po odpowiednim wypełnieniu byłby on w pewnych warunkach bardziej zabójczy niż niejeden topór."

"A skoro już o tym mowa, to mogę rzucić okiem na twoją broń." [dokładnie się przyglądam toporowi krasnoluda, poczym koncentruję się aby spróbować wykryć jakąkolwiek moc magiczną w nim ukrytą] "Taak, całkiem ładna robota. Zdecydowanie nikt nie odwalił fuszerki przy jego wykonaniu. Czy jednak jest magiczny? Trudno mi stwierdzić - wyczuwam w nim słabo pulsującą moc, choć nie jestem w stanie stwierdzić czy jest to spowodowane jakimś rzuconym na niego zaklęciem, magicznością użytych materiałów, czy też jest to efekt uboczny zaschnięcia się na nim krwii jakichś magicznych stworów (chociażby i tych smoków). Tak czy siak, wydaje mi się że nie jest to nic przesadnie potężnego (choć kto wie co się okaże w przyszłości - powinieneś zapytać kogoś zawodowo zajmującego się identyfikacją przedmiotów) - nie wykluczam jednak że może to być w jakiś nie odkryty jeszcze sposób przydatne."

"A co do kart - może i w przyszłości tak wypadnie że będziemy razem w ten dość specyficzny sposób zarobkować. Nie mówię 'nie', ale również nie mogę powiedzieć 'tak' - wszystko zależy od tego jak zakończy się ta cała afera z czarnym pierzem, 'wielkimi' żabujczami i porwaną księżniczą."


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So 12 mar 2005 5:44 
Offline
Lusted & Hasted Peon
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn 17 sty 2005 21:16
Posty: 217
Lokalizacja: Białystok
Po posiłku zamierzam iść do Druida i proszę żeby mnie nauczył leczenia krytycznych ran. Dla kapłana to ważna rzecz.
Może nie odpocznę ale moja wiedza wzrośnie znacząco. Wiedza i Życie najważniejsze. Pakuję trochę jedzenia i picia na podróż (tak na wszelki wypadek jakbyśmy nie dostali) i udaję się do druida na nauki.

_________________
Białystok Team!!!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So 12 mar 2005 23:55 
Offline
Peon Slayer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz 01 lip 2004 16:05
Posty: 538
Lokalizacja: Zielona Góra
[Tabrion - troche ta historyjka naciagana, ale postarales sie ^^ 2PD]
A.D. Zeli Druid uczy Cie poczatkowo powoli dokladnie tlumaczac kazdy ruch jaki powinienes wykonywac, jednak widzac, ze szybko lapiesz zaczyna przyspieszac nauke. Koniec koncow zajelo Wam to tyle czasu ile opowiedzenie wszystkich trzech opowiesci Gdy skonczyles polozyles sie spac razem z innymi.

=================================================

Rano budzicie sie wypoczeci. Juz od dawna nie czuliscie sie tak dobrze. Zebraliscie swoje graty, osiodlaliscie konie i r uszyliscie. Byliscie wszyscy w wyjatkowo dobrych humorach, wiec urozmaicaliscie sobie droge zywa rozmowa. Jadac przez. Las zaczal sie przerzedzac i powoli zmienial sie w zwykla lake z rosnacymi gdzieniegdzie drzewami. Dlatego juz z daleka zauwazyliscie, ze cos na drodze sie swieci. Podjechaliscie blizej. Ostroznie, tak zeby najpierw ocenic sytuacje w jakiej sie zupelnym przypadkiem znalezliscie. A sytuacja wyglada tak :
Na drodze niedaleko przed Wami rozgrywa sie dramatyczna scena. Wysoka postac w ubraniu podroznika z jasnymi wlosami zmagala sie z czterema innymi osobnikami ubranymi w ubrania zrobione ze skor, roslin i innych tego typu rzeczy. Kiedy walka potoczyla sie tak, ze wojownik odwrocil sie do Was profilem zauwazyliscie, ze nie jest to czlowiek. To elf, z tego co wnioskujecie najzwyklejszy podroznik. Wyglada na to, ze dzikusy zyskaly pewna przewage, mimo to wojownik broni sie dzielnie, ale widac, ze dlugo nie wytrzyma. Co robicie?


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 0:02 
Jako że jest to mój wspólbratynied wyciągam łuk i strzelam do napastników. Jeżeli wycofają się to zakończe atak.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 0:07 
"Przyjaciele sadze ze powinnismy mu pomoc!!"

Gdy zaczynamy biec (jesli zaczynamy) podroznikowi na pomoc, zucam na siebie strefe ochronna, a potem probuje zmienic swoja glowe w cos strasznego/ochydnego cos moze ich wystraszyc( jako ze dzikusy to moze sie przestrasza). Jesli to nie pomaga uzywam magicznego pocisku.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 1:30 
Poganiam odrobine Chruma i daje mu znak (nie jest tresowany, poprostu świetnie sie rozumiemy) aby w odpowiednim momencie troche poryczał i wyglądał jeszcze grożniej ;) Nie spiesze sie zbytnio
-Nigdy nie przepadałem za chudzielcami.., jak sobie z tymi... eee... dzikusami nie poradzi, to chyba nie warto sie nim przejmować. Ot mięczak i tyle... a jak padnie, to moze sie znajdzie przy nim co ciekawego ;) sakiewke zamawiam dla siebie hahahaaa
Poganiam Chruma jeszcze odrobine, on w tym momencie zaczyna przerażająco warczeć i ryczeć :)
-Jakbyście potrzebowali pomocy przy tych stworkach to powiedzcie, bo widzi mi sie ze to chucherka jakies, pare kopniaków sprawe by załatwiło... szkoda topora brudzić
[na miejsce dojeżdżam chwile po nich - guar nie jest tak szybki jak koń - jeżeli nie dali sobie jeszcze z nimi rady, to biorę się za najbliższego dzikusa - Szarża - koncze go podcinając gardło sztyletem (jeżeli sie nie powiodła atakuje toporem) i jeżeli został jeszcze jakiś, to biore sie za niego ;)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 8:32 
Offline
Rushing Peon

Dołączył(a): Pn 26 lip 2004 15:02
Posty: 436
Rozpędzam konia, kierując sie na nabliżeszgo napastnika, po czym szybko wyjmuje sztylet i zrzucam sie w pędzie na niego próbując go zakłuć.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 9:58 
[a tam naciągana - w o wiele mniej co prawda rozbudowanej formie, ale jednak pojawiła się u mnie już przy okazji tworzenia postaci :wink: ]

"Widzę że decyzja że mieszamy się do tego została już podjęta bez mojego udziału. Trudno." [rzucam magiczny pocisk w jednego z napastników]


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 10:52 
Offline
Lusted & Hasted Peon
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn 17 sty 2005 21:16
Posty: 217
Lokalizacja: Białystok
Pędzę na swym rumaku razem z towarzyszami żeby pomóc spotkanemu elfowi. W czasie jak moi towarzysze rozprawiają się z agresorami sprawdzam czy jest wszystko w porządku ze spotkaną na trasie postacią. Jeżeli jest trochę poobijany wykorzystując swoje umiejętności odciągam go na bok i opatruję.
Jeżeli jest ok. to podbiegam do jednego z najeźców i zdzielam go laską w tył głowy grzmiąc:
Czterech na jednego o złoczyńcy, co zawinił wam tem Jegomość!!!

_________________
Białystok Team!!!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 12:12 
Schodzę z konia i rzucam na siebie Strefę Ochronną po czym atakuje kijem jednego z napastników.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 17:06 
Jestem zmęczony. Zmęczony tymi cholernymi podróżami. Wędruje już tyle lat i prawie już nie pamietam po co. A teraz na drodze staje mi jeszcze jakas chołota. Nie zauważyłem ich obecności wcześniej. Byłem zbyt zamyślony. Głupcy..to ,że wyglądam na podróżnika nie znaczy ,że jestem bezbronny i ...mam jakieś pieniądze. Rozpoczynam z nimi walkę jednak jeden miecz na tą 4 to za mało. Zaczynam słąbnąć ale naszczescie pojawia się grupa jakiś wojowników. Dziwnie wyglądają. Szczególnie ten krasnolud... grunt ,że mi pomogli.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 22:43 
Offline
Peon Slayer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz 01 lip 2004 16:05
Posty: 538
Lokalizacja: Zielona Góra
Dzikusy widzac Was zaczynaja sie cofac. Wygladaja na dosc przestraszonych, ale kiedy zauwazyli rzucane w nich magiczne pociski przerazenie ich siegnelo granic. W tym momencie wjezdza jakis grasnolud na wielkim ryczacym stworzeniu. Dzikusy rzucaja swoje laski [drewniane wlocznie (naturalnie z ostrzem u gory), dokladnie ociosane z przywiazanymi u gory czaszkami jakis malych stworzen, piroami nieznanego Wam ptaka, zebami i innymi takimi rzeczami] i uciekaja w las. Zastanawialiscie sie chwile czy by ich przypadkiem nie gonic, ale po krotkiej namowie stwierdziliscie, ze nie ma sensu. Zeli zajal sie podroznikiem. Byl troche poobijany, skora na glowie rozcieta, ale na tym sie konczy. Jeden czas leczenie ran wystarczy. Dopiero teraz zauwazacie na ziemi trupy dwoch dzikusow. Najprawdopodobniej ow podroznik zasiekl ich zanim przyjechaliscie.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 22:45 
Dokładnie ich obszukuje, sprawdzam czy coś nie leży koło nich.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N 13 mar 2005 22:55 
Ogladam kosci na laskach i przy trupach. Moze bede z nich jakies wartosciowe skladniki.

Potem zwracam sie do towarzyszy:

"Takie dzikusy czesto bytuja w sporych grupach, powinnismy szybko ruszac, niezdziwilbym sie gdybysmy zaraz zostali otoczeni przez cale plemie, a to nikoniecznie moze sie dobrze skonczyc".

A ty kim jestes? Mogli chciec od ciebie czegos "grubszego"? W kazdym razie odpowiesz mi jak ruszymy..."


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn 14 mar 2005 0:17 
-Baaaah nędzny tchórzu, mogłoby ich wyskoczyć i ze 4 tuziny, a sam dałbym im rade heh... widzieliście jak sie mojego Chrumcia wystraszyli? a przecież to takie łagodne stworzenie
Klepie Chruma po zadzie, ten wykonuje gwałtowne machnięcie ogonem, uderzając nim w drzewo obłupije spory kawał
-No juuuż spokój spokój przyjacielu...
głaszcze go i drapie między oczami, zwierzam uspokaja sie
-Nastepny chudzielec... napiłbym sie czegoś wreszcie z jakimś moim pobratymcem, bo z wami to... aaa nieważne
Spogladam na poobijanego elfa
-A tak w ogóle to coś ty za jeden? Głupiś widać strasznie, żeby samemu po traktach sie włuczyć...
Wsiadam na wierzchowca
-Nieważne, chyba nie ma co tu sterczeć, dobrze by bylo dojechać do jakiejś gospody przed zmrokiem, bo nie mam ochoty obozowac w takiej okolicy... te male psie bobki moze nie byly zbyt gorźne, ale kto sie co sie jeszcze tam czai.
-A pan panie elf dokąd zmierza? Jeżeli w tym samym co my kierunku, to mozemy ochrone zapewnić hahahaha


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn 14 mar 2005 0:23 
Offline
Peon Slayer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz 01 lip 2004 16:05
Posty: 538
Lokalizacja: Zielona Góra
Nie znajdujesz przy trupach nic ciekawego. Sakiewka z jakims pylkiem i pare lisci paproci. Najprawdopodobniej uzywane do rytualow. A kosci i czaszki? normalne.. tyle, ze dobrze spreparowane.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn 14 mar 2005 9:49 
Offline
Rushing Peon

Dołączył(a): Pn 26 lip 2004 15:02
Posty: 436
Panie moze byś nam coś dał za to ze cie uratowaliśmy ? Bo tak na darmo nie mam zamiaru sie na wszystkich rzucać z bronią. Taki interes mnie nie bawi


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn 14 mar 2005 10:05 
-Głypszyś ode mnie, chociaż nie wyglądasz hehe... Nie widzisz, że z niego gołodupiec? Nawet złota nie ma, a tobołek też mizernie wygląda... aaaaa no i ktoś cie prosił o pomoc? Sameś sie rzucił z ochotą... to do siebie miej pretensje. Honoru troche panie berzerker... chociaż czego ja wymagam... od człowieka


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn 14 mar 2005 10:07 
Offline
Rushing Peon

Dołączył(a): Pn 26 lip 2004 15:02
Posty: 436
Ano jak sie wszyscy rzucili to miałem stac i patrzać ? NAstepnym razem pieprze taki interes i sobie popatrze jak wy sie pierzecie. A tyś krasnoludzie moze bardziej honorowy ode mnie ?


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn 14 mar 2005 10:23 
-Jam może nieokrzesany, ale swoją dume mam... za pomoc zapłaty nie oczekuje, bo i rzadko komu pomagam... prędzej sam bym sobie tą zapłatę wziął niż o nią prosił czy sie domagał. A ty mi tu na honor nie wjeżdżaj bo krasnoludzki naród bardzo drażliwy n tym punkcie!! ...i wy ludzie śmiecie sie uważać za takich strasznie szlachetnych... pffffff (i głśne pierdnięcie) hahaha


Góra
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 575 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 20  Następna strona

Strefa czasowa: UTC [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL