... przy pomocy zmysłów i rozumu.
Oto mój koncept:
Tradycja uczy nas, że pan diabeł nigdy nie przepuszcza okazji gdy ktoś chce sprzedać mu dusze. Ja przynajmniej nie pamietam takiej sytuacji. Każda jest dla niego cenna i warta zachodu.
Gdyby wiec ktoś postanowił sprzedać swoją dusze w zamian żądając m.in typowego dla legend sposobu zawarcia transakcji spotkałby sie z diabłem i przy pomocy własnych zmysłów i rozumu przekonałby sie, że istnieje.
Automatycznie potwierdziłoby sie istnieje całej reszty ekipy, bo skoro jest pan diabeł to jest i pan Jezus i tak dalej.
Gdyby zaś pomimo wezwać i prób zaprzedania duszy pan diabeł nie okazałby zainteresowania oznaczałoby to, że go nie ma (a wiec analogicznie do powyższej opcji dowodziłoby to braku pana Boga).
Warto zauważyć, że pan diabeł nie ujawniając sie uzyskiwał prawie taki sam efekt jak za pomocą kupienia duszy. Niedoszły kontrahent uznałby, że pana Boga nie ma i tym samym oddalił sie od niego. Ale prawie także tutaj robi różnice. W końcu pan diabeł zabiegał o dusze już zdeprawowane.
|