AA(UR)-Ypeeh napisał(a):
Proszę o więcej!!
Siur.
Niniejszym przedstafiam...
DALSZY CIĄK ROZDZIAŁU PIERFSZEGO
Był ranek. Stałem przed Jysk nie wiedząc w która stronę się udać. Drzwi otworzyły się. Ze środka wyszła kobieta z torbą pełną papieru toaletowego. "Cóż za heroizm" pomyślałem. W istocie - to wielka odwaga nosić papier toaletowy w przeźroczystej torbie. Pokazywać się z nim na mieście. Ludzie noszą spodnie, bo wstydzą się swoich tyłków. Tak samo jest z papierem toaletowym i tym do czego służy. Postaci ze szczytu piramidy sukcesu społeczeństwa konsumpcyjnego to nie ludzie, tylko ikony. Ikony nie potrzebują papieru toaletowego. Nikt nie wyobraża sobie Elvisa Presleya ani Marylin Monroe siedzących na kiblu z jakąś lekturą. Ludzie udają, że też tego nie potrzebują. Dlatego wstając od stołu w towarzystwie nie można powiedzieć "idę się wysrać". Mówi się "idę do toalety". Po co? Wszyscy udają, że nie wiedzą. Może ktoś chce się uczesać? Aby sobie ulżyć zacząłem wyobrażać sobie Korzennego Joe w takiej niezręcznej sytuacji. "Zasłużył sobie" stwierdziłem. Okazał się sukinsynem najgorszej kategorii. Zwabił mnie do Jysk tylko po to żeby odmówić mi kontraktu w wytwórnią Nagrania Z Chorej Podłogi Rekordz. Potraktował mnie wyjątkowo ostentacyjnie. Powiedział mi o swojej decyzji nie odwróciwszy nawet głowy od stoiska z szamponem Bielenda Powitanie z Afryką.
Stałem więc nie mając pojęcia co robić dalej. W mieście nie trzymało mnie już nic poza Sękatym Dżonsem. Jeszcze tego samego dnia postanowiłem z nim porozmawiać. Nie mogłem wyjechać bez pożegnania. Zbyt szanowałem tego człowieka, by zrobić mu coś takiego.
- Idę się odlać - rzuciłem podczas nocnej sesji pokera
- Okej.
"Dzięki Bogu" - pomyślałem gdy stanąłem za drzwiami z torbą przewieszoną przez ramię - "nie było tak ciężko". Rzeczywiście, ciężko miało dopiero być. Nie miałem pieniędzy. Nawet na pociąg. Podobno pociąg jest najlepszy jeśli chodzi o podróże z miasta do miasta. Są różne pociągi. Osobowy. Pośpieszny. Ekspresowy. Towarowy. Seksualny. Ten ostatni był darmowy, ale trudno byłoby gdzieś się nim dostać. Jedyne co przyszło mi do głowy to odszukanie zdjęć jakieś atrakcyjnej panny mieszkającej w mieście do którego zmierzałem: New Białystok City w stanie Kalifornia. Wiedziony chęcią spotkania jej, szybciej dotarłbym na miejsce i wówczas można by powiedzieć, że przybyłem do miasta pociągiem seksualnym. Niestety nie miałem ani czasu, ani pomysłu, gdzie mógłbym takie zdjęcia znaleźć. Pozostała podróż autostopem.
- Którędy na NBC? - zagadnąłem pierwszego przechodnia. Był nim Bóg.
- Zabij swojego syna! - odpowiedział
- Podpuszczasz mnie - wolałem nie brnąć w to głębiej.
Powolnym krokiem skierowałem się na przedmieścia. Pod jednym z budynków siedział bezdomny. Przedstawił się jako Howard.
- Dokąd mam iść? - zapytałem bez kontekstu
- Znam tylko jedno miejsce - wycelował wyjęty nie wiadomo skąd pistolet w stronę jednej z dróg - jedź w dół autostrady 61.
Pożegnawszy go udałem się w skazanym kierunku. Po drodze zauważyłem dwie znane lokalnie postaci: Micka "Pukla" i Loui'ego "Króla".
- Mam czerwone wino, niebieskie buty i tysiąc telefonów, które nigdy nie dzwonią. Wiesz gdzie mogę pozbyć się tych rzeczy? - mówił Mick
- Pozwól mi pomyśleć, synu - powiedział swoim barytonem Louie - tak, myślę, że możesz zrobić to wszystko w prosty sposób. Po prostu weź to wszystko i jedź autostradą 61.
Byłem zmęczony.
- Nigdy wcześniej nie słyszałem czegoś takiego - wtrąciłem się do rozmowy wyszedłszy zza rogu - ale myślę, że możemy to załatwić w prosty sposób. Bierzmy wszystko i ruszajmy autostradą 61.