ja byłbym boszkiem wjatru i wygladałbym mniej wiecej tak:

tylko że szaty miałbym niebieskie a włosy nie rude lecz kasztanowe ale tak samo rozwiane same z siebie, nie ma wiatru a one i tak by zawsze były rozwiane i bym latał se, w wolnych chwilach zabawiałbym sie na wsiach - gdy gospodyni wywieszałaby pranie ja bym hulał i latał i zwiewał pranie ze sznurów na których by sie suszyło albo nawet jakby jeszcze wieszała wytrącał jej z rąk a moim wrogiem byłby bożek morski i byśmy walczyli ze sobą np. byłby jakiś żeglarz który mi wierny jest i mnie czci ale bożek morski go nienawidzi i on płynie okretem swym i bożek morski czyni wielki sztorm i miota fale żeby zapedzić okret jego ja skały ale ja bym wiatrem dął w żagle tak żeby na dobrą droge go sprowadzić i tak byśmy sie zmagali i byśmy odwiedznie ryzwlaizowali o jakąś wojenną boginke i jej cycki jak Kaczor Doland i Goguś o Daisy i np. ona by chciała doprwadzić do zwyciestwa jednej z armii walczących i bożek morza by od brzegu walił z nich falami a ja drzewa wyrywał i wiał nimi w ich szeregi i kto zabił wiecej temu ona da dupy a moją siedzibą byłby szczyt góry śnieżystej w grocie miałby swe leże