Warcraft II pol-1 Forum http://war2pol1.cba.pl/ |
|
Rozdział II http://war2pol1.cba.pl/viewtopic.php?f=16&t=1795 |
Strona 4 z 7 |
Autor: | Pejokles [ Pn 10 lip 2006 10:27 ] |
Tytuł: | |
Wyciągam miecz i biegnę za Verondusem |
Autor: | Aldor [ Pn 10 lip 2006 10:29 ] |
Tytuł: | |
Wybiegam z ukrycia i z pasją nacieram na łotrów. Pierwszy cios staram się zadać jeszcze w ruchu. Widząc, że oni nie wachali się przed zabiciem Ash'Kara, nie obawiam się o ich życie, jednak jeżeli któryś badnie, nie dobijam go. |
Autor: | Verondus [ Pn 10 lip 2006 10:45 ] |
Tytuł: | |
W biegu krzyczę: Pejoklesie oslaniaj moją lewą stronę(gdyż tarczę trzymam w prawej ręcę.) |
Autor: | Pejokles [ Pn 10 lip 2006 10:54 ] |
Tytuł: | |
Przesuwam się z mieczem na lewą stronę Verondusa obserwując drzewa w poszukiwaniu bandytów |
Autor: | Ash'Kar [ Pn 10 lip 2006 16:21 ] |
Tytuł: | |
Staram się dotrzeć spowrotem w zarośla. Daję też znak wędrowcowi, żeby podążył za mną. |
Autor: | Rothaarig [ Pn 10 lip 2006 21:23 ] |
Tytuł: | |
Staram się być czujny na swojej pozycji. Gdy zauważam bandytę, strzelam. Ktoś zna się na leczeniu? Ash'Kar jest ranny.. |
Autor: | Głos Bytów [ Pn 10 lip 2006 22:59 ] |
Tytuł: | |
[Rothaarig] W ogólnym zamieszaniu sama twoja "czujność" nic ci nie daje, jako że i tak zupełnie nikt nie zwraca na pozostającego z tyłu ciebie uwagi. [Ash'kar] Wędrowiec biegnie przed siebie bez oglądania się, więc nawet nie zauważa twojego gestu. [Wszyscy] Sytuacja rozwija się w ten sposób: rana nogi skutecznie spowalnia Ash'kara, dodatkowo znacznie utrudniając mu walkę mieczem. Bandyci dobiegają do niego pierwsi - kończy się to tym, że to Ash'kar, ranny i zaatakowany przez dwóch wściekłych zbirów dowiaduje się co się właściwie robi z tymi pałami. - [głos 3] Giń drzewojebco! W jego przypadku był to szybki cios ową pałą przez łeb, po którym Ash'kar upadł nieprzytomny. - [głos 3] Dostał szefie! - [głos 5] NASTĘPNI! WRRAAAGGGGHHH!!! I z tym krzykiem obaj stojący na nogach zbóje, w prawej ręce pały, w lewej sztylety, rzucili się na nacierającą trójkę z drużyny. Wynikła zażarta walka. Zbóje najwyraźniej mieli już parę podobnych potyczek na karku - osłaniali się wzajemnie, tak że nie mogliście skutecznie wykorzystać przewagi liczebnej do oflankowania ich. Przed waszymi ciosami mieczami uskakiwali, lub gdy to było niemożliwe, blokowali je przy użyciu swoich pałek i sztyletów (który to manewr w praktyce widzieliście pierwszy raz w życiu - miecz był blokowany ostrzem trzymanego w jednej ręce sztyletu, na które padało uderzenie, dalej przejmowane przez trzymaną pod nim pałkę). Wy jednak też we trójkę utrzymywaliście swoje i jak na razie nikt nikogo nie zranił. Co robicie? |
Autor: | Rothaarig [ Wt 11 lip 2006 6:55 ] |
Tytuł: | |
Dobywam strzały i celuję w korpus bliższego delikwenta. |
Autor: | Pejokles [ Wt 11 lip 2006 9:37 ] |
Tytuł: | |
Wyprowadzam krótkie pchnięcie w lewe ramię bandyty i przy zablokowaniu kopię go w brzuch |
Autor: | Verondus [ Wt 11 lip 2006 9:58 ] |
Tytuł: | |
Krzyczę do reszty: dodejdzcie trochę ja spróbuję ich przyblokowac, dac wam czas na skuteczne wyprowadzenie strzału. |
Autor: | Aldor [ Cz 13 lip 2006 0:29 ] |
Tytuł: | |
Walczę dalej najlepiej jak potrafię. |
Autor: | Głos Bytów [ Cz 13 lip 2006 0:54 ] |
Tytuł: | |
Sytuacja rozwija się w następujący sposób: Was trójka i dwóch zbirów dalej walczycie bez zadawania sobie ran. W pewnym momencie jednak Pejokles wyprowadza swój opisany atak, równocześnie z Aldorem, na tego samego zbója. Kończy się to tym, że jego pałka jest rozcięta na pół w próbie zablokowania miecza, jest on poważnie cięty przez korpus od góry z jednej strony do dołu drugiej, i leży na ziemi po kopniaku, nie mogąc wstać. [Pejokles] Widząc powalonego wroga adrenalina wskakuje ci na kolejne poziomy. Czujesz się niepokonany! Czujesz zwycięstwo! Czujesz triumf! {Świst} Czujesz że właśnie oberwałeś strzałą. Jakkolwiek powoduje to dla ciebie "pewien dyskomfort", to dzięki swoim sile woli i wytrzymałości jesteś w stanie w znacznym stopniu go zignorować i walczyć dalej - choć im szybciej zajmiesz się sprawą sterczącej ci z lewego barku strzały, tym lepiej. [Rothaarig] W zamieszaniu twoja puszczona w tłum strzała trafiła w jednego z twoich. Tymczasem przebiegł obok ciebie ratowany przez was wędrowiec. [Verondus] W czasie gdy dwaj pozostali powalili jednego ze zbirów, ty musiałeś samodzielnie próbować się uporać z drugim, co gorsza tym, którego zwali szefem. Nigdy nie widziałeś nikogo, kto tak wprawnie by machał pałką i sztyletem - i nawet fakt że właśnie pozostał sam na czterech niewiele ostudził jego bojowy zapał. Ledwie udaje ci się blokować jego ciosy, o kontrataku nawet nie marząc. Nagle rozlega się krzyk: - [głos 1] KAWALERIA SZEFIE! I widzicie jak wśród drzew pojawia się trzech kolejnych bandytów, w tym dwóch uzbrojonych w łuki. "Szef" się na to tylko uśmiechnął. Co robicie? |
Autor: | Rothaarig [ Cz 13 lip 2006 7:00 ] |
Tytuł: | |
Kurwa mać - mówię - Wybacz Pejoklesie!! Gdy dostrzegam łuczników, szybko zmieniam cel i celuję w nich. Tym razem nie staram się strzelić w przyjaciela (Co wcześniej nigdy mi się nie zdarzyło). |
Autor: | Aldor [ Cz 13 lip 2006 9:12 ] |
Tytuł: | |
Zostawiając towarzyszom ostatniego łotra, staram się ukryć w zaroślach i niespostrzeżenie zajść łuczników od tyłu. |
Autor: | Pejokles [ Cz 13 lip 2006 11:18 ] |
Tytuł: | |
Strzelaj celniej! Trzymając miecz w prawej ręce doskakuję szybko do 2 bandyty, wyprowadzam cięcie od góry po czym szybko wskakuje za drzewo. |
Autor: | Verondus [ Pt 14 lip 2006 0:41 ] |
Tytuł: | |
Dalej walczę z szefem. |
Autor: | Głos Bytów [ Pt 14 lip 2006 0:46 ] |
Tytuł: | |
Od pojawienia się posiłków szef zaczął o wiele bardziej defensywnie walczyć - zupełnie jakby was chciał tylko jak najbardziej związać. Ten bardziej agresywny styl walki pozwolił mu uskoczyć przed atakiem Pejoklesa i bronić się przed atakami Verondusa. W pewnym momencie: - [głos 1] SZEFIE! NA BOK! [Verondus] Szef tuż po tym okrzyku uskakuje w prawo, a ciebie zaskoczonego trafiają od przodu w pierś dwie strzały, przewracając cię na plecy. Boli jak diabli, ale to dobrze - znaczy że jeszcze żyjesz i jesteś przytomny, pewnie nawet będziesz mógł się na plecach przeczołgać gdzieś, ale poważna walka dla ciebie się raczej skończyła. Słyszysz świst przelatującej niedaleko strzały, tym razem z odwrotnej strony niż przyleciały te dwie, przez które teraz leżysz. [Pejokles] Czujesz ostry ból w barku wraz z wykonywaniem swojego manewru - naprawdę lepiej żebyś zrobił coś z tą strzałą w barku. [Aldor] Idziesz zaroślami więc w stronę łuczników. Czujesz jednak, że to może nie być najlepszy pomysł - wszyscy cię widzieli, pole bitwy jest za mało chaotyczne żeby zapomnieli, łuczników jest dwóch, no i jeszcze nie wiesz gdzie akurat się podział "Jeż". [Rothaarig] Twoja wzmożona ostrożność sprawiła, że nie strzelałeś do nikogo zanim nie został wykonany manewr, w wyniku którego leży na ziemi Verondus. Ostatecznie więc strzelasz do Szefa - bez rezultatów, strzała w nic nie trafiwszy wbija się w ziemię pewną odległość dalej. |
Autor: | Rothaarig [ Pt 14 lip 2006 8:16 ] |
Tytuł: | |
Przypominając sobie walkę z bandytami, którą rozegrałem kilka miesięcy temu, wykonuje następujące czynności : Biorę bryłkę złota, która należy do mnie i rzucam w widoczne miejsce na polu bitwy. Gdy któryś z bandytów próbuje do niej podejść strzelam. W międzyczasie zastanawiam się dokąd pobiegł starzec. Zaczynam się zastanawiać czemu również numeru z bryłką nie zrobiłem wcześniej. |
Autor: | Aldor [ Pt 14 lip 2006 9:13 ] |
Tytuł: | |
Podchodzę do łuczników od boku, tak, aby mnie nie widzieli. Kiedy dzieli nas niewielka odległość wyskakuje z krzaków i atakuje. Pierwszego z całych sił kopie w korpus, a drugiego atakuje mieczem. |
Autor: | Pejokles [ Pt 14 lip 2006 10:09 ] |
Tytuł: | |
Siedząc za drzewem przyglądam się swojej ranie, po czym chwytam mocno strzałę i próbuję wyjąć jednym mocnym szarpnięciem. |
Autor: | Głos Bytów [ Pt 14 lip 2006 10:25 ] |
Tytuł: | |
[Pejokles] Udaje ci się usunąć strzałę, co powoduje jednak nagłe wzmocnione krwawienie. Rana wygląda na dość poważną. [Rothaarig] W feworze walki nikt najwyraźniej nie zwrócił uwagi na rzuconą przez ciebie bryłkę złota - nawet jeśli została zauważone, co jest wątpliwe zważywszy odległości, małą jej wielkość, jak i fakt że uwaga wszystkich jest akurat na czym innym, to prawdopodobnie padające złoto uznano za przywidzenie lub pułapkę. [Aldor] Podkradasz się, podkradasz, ustawiasz na pozycji, rzucasz na łuczników! I lądujesz na gębie ze sztyletem w plecach. - [głos 1] Nikomu jeszcze nie wyszło na zdrowie zgrywanie cwaniaka, gdy obok był Jeż, król cwaniaków i mistrz rzutu czymkolwiek co ostre! Najwyraźniej przeczucia były słuszne - właśnie wpadłeś w pułapkę. Masz teraz kolejne przeczucie - że z tego się nie wykaraskasz... |
Autor: | Aldor [ Pt 14 lip 2006 10:36 ] |
Tytuł: | |
Leżę i udaję martwego. Staram się jednak rozeznać w sytuacji - dowiedzieć, co robią przeciwnicy i czy wciąż zwracają na mnie uwagę. No i rzecz jasna, gdzie wbił mi się sztylet i w jakim stopniu mi to przeszkadza/zagraża. Miecz cały czas trzymam w ręce, gdyby ktoś chciał mnie przeszukać/podejśc bliżej wykonuję pchnięcie do tyłu w korpus. |
Autor: | Rothaarig [ Pt 14 lip 2006 10:43 ] |
Tytuł: | |
Dziwię się głupocie Pejoklesa, który powinien urwać drzewiec strzały, zamiast całej strzały. Odwracam się za siebie i patrzę czy gdzieś nie znajduje się tymczasowo owy wędrowiec. Po śladach zaczynam cofać się i iść w tamtą stronę. |
Autor: | Pejokles [ Pt 14 lip 2006 12:24 ] |
Tytuł: | |
Sciągam z siebie wierzchnie ubranie i przewiązuje nim rane, najmocniej jak potrafie. |
Autor: | Głos Bytów [ Pt 14 lip 2006 18:07 ] |
Tytuł: | |
[Aldor] - [głos 1] No dobra Borówa, ty i Komar wykończycie myślę tamtego o tam, ja się zajmę tym co tutaj nam leży. Szykujesz się do zareagowania. Czujesz się słaby, nóż trafił w okolice serca, ale wydaje ci się że na jeden zryw ciąglę cie stać. - [głos 1] A więc, zwyczajowo, jak to szefu uczył. Najpierw upewniamy się czy delikwent faktycznie nie żyje... ŁUP! Otrzymałeś potężny cios pałką w łeb i tego co dalej "szefu uczył" okazji wysłuchać już nie miałeś... [Rothaarig] Odwracasz się i widzisz w sporej odległości od ciebie wiejącego wędrowca. W czasie gdy jednak próbowałeś iść w jego stronę szczęśliwie wystrzelona przez jednego ze zbirów łuczników strzała przeszywa cię na wylot, po czym padasz na ziemię, wszystko staje się nagle spowolnione i czarne, a wreszcie obraz znika w ogóle... [Pejokles] Zanim udało ci się założyć ten opatrunek dobiegł do ciebie szef. Stosunek sił w którym byłeś ty zmęczony i ranny, a on tylko zmęczony, w dodatku radzący sobie w trakcie walki z przeważającą ilością przeciwników, mógł doprowadzić tylko do jednego wyniku. Szef lekko zaatakował cię pałką, wybronił twój kontratak, po czym z pełną siłą wbił ci sztylet między żebra. Rana jest śmiertelna i szybko tracisz przytomność. [Verondus] Gdy tylko szef skończył z Pejoklesem podszedł do ciebie, dobrze spojrzał, uśmiechnął się i powiedział: - [głos 5] Heh. Powinniście podróżniku być ostrożniejsi. Na tych drogach czają się bandyty! Zaraz po tym przyjrzał się dobrze ze wszystkich stron swojemu sztyletowi, ponownie uśmiechnął, i szybkim ruchem wbił ci w serce. Umierasz... ...zimno... ...półmrok... ...kamień pod plecami... ...zapach dobrego jedzenia... ...zaraz, coś tu nie gra? [Aldor, Verondus, Rothaarig, Pejokles, Ash'kar] Budzicie się wszyscy w znajomym dziwnym okrągłym pomieszczeniu z świetlnymi kulami na słupach, liniami na ziemi, okrągłym zastawionym stołem na środku i brakiem wyjścia. Zaraz zauważacie że żaden z was nie jest ranny, a wasze ekwipunki są dokładnie w takim samym stanie jak tuż przed wejściem w portal, zupełnie jakby ten epizod w lesie w ogóle się nie wydarzył. Co robicie? |
Autor: | Aldor [ Pt 14 lip 2006 18:26 ] |
Tytuł: | |
Upewniam się, czy wszystko rzeczywiście jest w porządku. Jeśli tak, budzę pozostałych i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. |
Autor: | Pejokles [ Pt 14 lip 2006 20:43 ] |
Tytuł: | |
Oglądam bark i żebra z lekkim niedowierzaniem. Kieruję głowę w stronę Rothaariga i mówię Strzelaj celniej z łuku Podchodzę do stołu i zabieram się do jedzenia |
Autor: | Rothaarig [ So 15 lip 2006 18:07 ] |
Tytuł: | |
Na Aduina! To lepsze od czarów tworzenia bariery Maga Corvinusa przeciw nieumarłym w Airopolis! A tak właściwie, to teraz powinniśmy poszukac wiadomosci od maga. Przysle nam pewnie jakiegos poslanca, albo sam tu przyjdzie. Do Pejoklesa : Podczas tej iluzji, moja ręka stawała się cięższa. Nie odczuwałem trajektorii lotu. No ale cóż, ważne że żyjemy. Siadam do stołu, zaczynam jesc z powodu zdenerwowania. |
Autor: | Ash'Kar [ So 15 lip 2006 23:29 ] |
Tytuł: | |
Ktoś mi może powiedzieć co się stało? I gdzie jesteśmy? Chwila... przecież... Cyrat. Czułem, że coś było nie tak. Nigdy chyba nie uda mi się *poznać* drogi jego umysłu. Wstaję i rozglądam się w poszukiwaniu jakiejś wiadomości, czy wskazówki apropo tego, co powinniśmy teraz robić. |
Autor: | Verondus [ N 16 lip 2006 0:21 ] |
Tytuł: | |
Zabieram się za jedzenie. |
Strona 4 z 7 | Strefa czasowa: UTC [ DST ] |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |