- [głos 2] No dobra panowie, jak widzicie szef oczekuje wyników.
- [głos 1] My coś tu robimy nie tak.
- [głos 3] Ja wiem! Za mało stanowczo promujemy naszą wspaniałą ofertę!
- [głos 4] Dobrze gadasz! Trza coś z tym zrobić!
- [głos 2] Ja chyba rozumiem. Panu jest potrzebna demonstracja.
- [głos 3] A zgadza się! Panie kolego, prosimy!
- [głos 2] A wienc! Bandyty, to se mają zwykle coś ostrego, jak ten tutaj o nóż, albo pałę, jak ta o tutaj. Biorą toto w łapę, jak ja tutaj biorę tą pałę, podchodzą do klienta i go zdziela...
Bziom! Bziom!
{dźwięk strzały wbijającej się z dużą prędkością w drewno}
- [głos 2] {Hyp}! (głośny zduszony wdech)
Strzała Verondusa ugodziła drugiego gościa od prawej w plecy, tak na oko w okolicach serca, właśnie gdy podchodził rozpocząć swoją demonstrację tego, co to "bandyty" z pałą mogą zrobić. Wydał tylko dziwny dźwięk i runął twarzą na ziemię. Reszta stała chwilę sparaliżowana tym nagłym zwrotem akcji jaki pojawił się w jego demonstracji, a następnie rzucili się w stronę drzew, szukając osłony przed dalszymi strzałami - wszyscy na lewą stronę drogi.
- [głos 4] STRZELAJĄ DO NAS! TRAFILI BIGOSA!
- [głos 3] Naprawdę?! Ja myślałem że ta strzała to w prezencie!?
- [głos 5] ZAMKNĄĆ SIĘ, OBAJ!
[Pejokles]
Tuż przed oddaniem strzału szarpnąłeś nogą o korzeń i wywróciłeś się do przodu. Udało ci się jednak oddać strzał, całkiem mocny nawet, tylko zupełnie nie w tym kierunku.
[Aldor]
W ostatniej chwili uskakujesz w bok przed lecącą w twoim kierunku strzałą, która nagle pojawiła znikąd. Ty uskoczyłeś, ledwie bo ledwie, ale twoja opończa, którą masz na sobie, została przybita do drzewa.
|